wilkołak

Kudłata bestia

Bestia zła i mająca charakter tak czarny, jak najczarniejsza noc, która skrywa jego tajemnice. Ludzie wierzyli w Wilkołaki od zarania i nie zmieniło się to do dziś. Były prawie w każdej mitologii. Nie tylko Słowianie straszyli swoje dzieci złym wilkiem. Celtowie i Germanie mieli w swych mitologiach istoty identyczne lub łudząco podobne.

wilkołak

Wilkołakiem można stać się przez kontakt z bestią. Każdy ugryziony przez Wilkołaka mógł stać się potworem buszującym nocą po okolicy. Innym sposobem na powołanie do życia Wilkołaka było użycie wymyślnego specyfiku. Tym specjałem była maść sporządzona przy użyciu mocy tajemnych i niezwykłych umiejętności. Do sporządzenia dekoktu potrzebne były moce czarodziejskie z zakresu czarnej magii. Nie udało się to byle komu. Maść należało zaaplikować w opisanych w księgach okolicznościach i czasie. Było to trudniejsze niż ugryzienie rasowego Wilkołaka.

Wilkołak był bestią niezwykłą. Pół człowiek pół wilk. Muskularna hybryda z ludzkim ciałem i bestii pokrytej sierścią. Pokryte włosami ciało zbudowane było iście atletycznie. Proporcje ciała były jednak nienaturalne, dlatego Wilkołak mógł w niektórych przekazach wyglądać groteskowo.

Wilkołaki znane były z tego, że pełnia księżyca potęgowała jego chęć mordu. Podczas pełni Wilkołak dostawał szału i w morderczym pedzie potrafił zabijać ludzi i zwierzęta. Zależy, co weszło mu w drogę.

Słowo składa się z dwóch członów. Pierwsze z nich jest zrozumiałe i jasne na pierwszy rzut oka. Odnosi się do zwierzęcia, w które zmieniał się człowiek naznaczony wilkołactwem. Drugi segment jest znacznie starszy i kryje się w zamierzchłej historii języków prasłowiańskich. Człon drugi pochodzi od słowa oznaczającego sierść, czyli „dlaka”. Ten sam ton brzmi zresztą w dzisiejszym słowie, negatywnie opisującym włos − kłak. Pierwotnie zlepek słów mógł oznaczać istotę pokrytą wilczą sierścią. Istotę mityczną, w którą wierzono i która powstała z lęków ludzkich wynikających ze strachu przed wilkami, atakującymi watahą.

wilkołak

W mitologii Greków istnieje stary mit o Likaonie, który w jednej z wersji mitu został zamieniony przez Zeusa, wraz ze swymi synami, w stado Wilkołaków. Demiurg ukarał króla Arkadii za to, że poczęstował bogów mięsem człowieka. Zbitym człowiekiem był najmłodszy syn Likaona. Inna wersja mówi, że zamienił ich w wilki sam Dionizos w akcie miłosierdzia, by bronić nieszczęsnego króla z jego synami przed boskim gniewem. Stało się to przyczynkiem do kultywowania ceremonii. Podczas święta Dionizji pasterze zjadali polewkę zgotowaną z zabitego dziecka. Jeden z mężczyzn zjadał porcję, a następnie musiał przez wiele lat przebywać w odosobnieniu w towarzystwie wilków. Rytuał miał chronić stada, wypasane przez resztę grupy, przed wilczymi zapędami.

Do dziś Wilkołak ma miejsce w ludzkiej pamięci. Jego wspomnienie jest kanwą dla wielu postaci zaistniałych w kulturze. Literatura, teatr, film i malarstwo często odnosi się do starych mitów. Postać Wilkołaka jest ciągle odświeżana. Ostatnim trendem jest przywoływanie bestii w grach komputerowych, gdzie jest przeciwstawiany pozytywnym bohaterom.
Więcej na: http://demonyslowianskie.pl/wilkolak/

Lasota i wilkołak, legenda

Lasota siedział na konarze rosłej brzózki i nasłuchiwał odgłosów lasu , noc była pochmurna lecz księżyc świecił dostatecznie by widzieć zwierzynę. Lasota czatował już od paru godzin , a zwierząt widział tyle co godności w oczach ladacznicy. Gdzieś w leszczynie , dwadzieścia metrów dalej  pękła gałąź , po dłuższej chwili  kolejna , aż w końcu Lasota zobaczył coś na kształt nosa. – Jeleń – stwierdził Lasota i powoli zaczął naciągać łuk. Byk postąpił dwa kroki na wprzód i jego łeb wraz z porożem wysunęły się z leszczyny. – szesnastniak – zauważył Lasota patrząc na poroże zwierzęcia które miało po osiem wyrostków z każdej strony korony. Cięciwa była już napięta , a strzała wycelowana prosto w serducho byka.
Widzę że Ivoka na łowy wyniosło. – usłyszał figlarny i ciepły głos obok niego. Zdobycz od razu gdy to usłyszała obróciła się i uciekła gdzieś w gęstwinę.
Psia mać. Lajla zawsze jesteś wtedy kiedy Cię być nie powinno.
Lasota przekręcił głową w bok a obok niego na tym samym konarze siedziała pół naga , piękna , kobieca postać.
Miała idealną sylwetkę i falowane , blond włosy , które miała zarzucone na lewe ramię.
Jak każda rusałka – po prostu mamy to w naturze – uśmiechneła się do niego pokazując śnieżnobiałe zęby.
Tak jak wtedy gdy byłem w domu mojej aktualnej byłej , a ona na chwilę wyszła , myślałem że jestem sam , a w momencie jak otwierała drzwi od chaty ty pojawiłaś się obok mnie cała rozebrana , zaśmiałaś się do niej i zniknęłaś?
Dokładnie tak mój drogi. A tak apropo od tamtego zdarzenia jest twoją jak to nazwałeś, byłą ?
Dokładnie tak moja droga. – odparł bez uśmiechu
Oj no nie przesadzaj. I tak nie zależało ci na niej tylko na Jance.
Możemy do tego nie wracać
Jeśli nie chcesz poruszać tematu tej pięknej a zarazem bardzo ciekawej miłości to nie.
Nie chcę. Za to chciałbym mieć coś do zjedzenia , a wygląda na to że przez twoją wizytę będę gryzł z głodu własne łokcie.
No strawy to ja ci nie zaoferuje , ale za to mogę co innego – spojrzała na niego kusząco.

rusałka

rusałka

Po tym jak twoje druhny prawię mnie utopiły wolę z tej przyjemności nie korzystać. Poza tym byłem wtedy młodym i niedoświadczonym Ivokiem , a było to bardzo dawno temu.
Piętnaście lat to nie tak dużo. – zdziwiła się Lajla
dla Ciebie nie bo masz sto-dwadzieścia , i tak to mało jak na rusałkę.
Potraktuję to jako kopmlement.
Sto metrów od nich coś się poruszyło , a z drzewa obok zerwała się szybko para jastrzębi. To coś zaczęło do nich biec robiąc z sobą dużo hałasu
Bies ? – zapytała lekko przestraszona rusałka
Gorzej – I w tym samym momencie z krzaków przy brzózce na której siedzieli wyłoniła się wilcza głowa , a zaraz potem owłosiony człowieczy tułów i wilcze nogi. – To  Wojmir
Wilkołak wspiął się na ich drzewo i usiadł obok. Jego sierść  i głowa w pewnym momencie zniknęły i ich miejsce zajęło ciało normalnego człeka , a nogi pozostały wilcze.
Przeszkadzam gołąbeczki ?
Przeszkadzacie mi obojga. – powiedział z goryczą w głosie Lasota.
Ach Lasota druhu mój , od kiedy tyś się taki marudny zrobił?
Może po tym jak wpadłeś na pomysł żeby napić się gorzałki z babą grochową , a ta zamiast gorzałki dała nam nalewkę z muchomorów i obudziłem się po czterech dniach przywiązany do dzika , z wielkim napisem „Jebać biedę” na brzuchu ?
Narzekasz – odparł z śmiechem wilkołak przypominając sobie to wspomnienie.
Wojmir miał średniej długości blond włosy i tej samej  barwy niedługą brodę. Mieszkał w Białej Kniei czyli wsi leżącej nad jeziorem nieopodal. Nikt oprócz niego i jego żony Jagódki , oraz rocznego synka Stanisława nie wiedział o jego drugim wilczym wcieleniu. Jednak mimo jego dyskrecji we wsi co jakiś czas padały podejrzenia o niejakim wilkołku co im krowy zjada , co oczywiście było nieprawdą , bo wilkołaki polowały w lesie na najczęściej  tury i żubry, no ale ostrożności nigdy za wiele. Wojmir był przyjacielem i druhem Lasoty od dzieciństwa miał on wielkie poczucie humory i pozytywne nastawienie do wszystkiego prócz wąpierzy , niektórych chłopów oraz przeróżnego cwaniactwa, to ostatnie bardzo lubił na wszelki sposób tępić.

wilkołak

wilkołak

Zaczyna świtać – zauważył Wojmir
A ja z pustym brzuchem muszę wrócić do matecznika – oznajmił smutno Lasota
Leszy już wam wyżywienia nie oferuje ? – zapytał Wilkołak
Nie chcę być od kogoś uzależniony i wolę sam o siebie zadbać.
A no tak , cały ty. A może w ramach najścia zaproszę cię pod moją strzechę i dam ci trochę żurku z wczoraj.
Sam nie wiem…
To nie było pytanie druhu. No już , bierz żyć w kroki i wychędażamy z tego boru. Lajla idziesz z nami ? Lajla , gdzie ty do…
od minuty jej tu nie ma , chyba wyczuła jakiegoś młodego myśliwego przy jeziorze.
To nawet lepiej, nie chcę żeby ludzie zobaczyli że trzymam rusałkę w domu , a znając Lajlę ona sama by ich do mojej chaty zwabiła. – rzekł Wojmir i jego skóra stała się szara i powoli wyrosła na niej sierśc. Jego głowa zamieniła się w wilczą , lecz dopiero po chwili skóra na niej zarosła wilczą sierścią.
Wilkołak zeskoczył z drzewa i dał znać Lasocie że ma schodzić. Lasota równie zręcznie zeskoczył z drzewa i idealnie upadł na podłoże , po czym przywołał swojego wierzchowca i myszołowa. Ptak prawię po chwili był na jego ramieniu a z paproci podniosła się sylwetka konia.
Ivocy , czyli leśni wojowie , lub jak ich niektórzy nazywają zielone darmozjady , to wojownicy którzy służą lasu. Mieszkają razem z leszymi w matecznikach w grupach liczących od pięciu do jedenastu ivoków. Są uważani za  jednych najlepszych wojaków jakich znała ta ziemia , i że mogli by walczyć z samym Perunem. Są ubrani w ciemny ivocki płaszcz i spodnie barwy khaki , przy których na udach w dwóch pochwach trzymają dwa długie noże.
Na plecach zawsze mają łuk i kołczan ,a twarz w połowie zasłania im oliwkowa bandana. Ivocy czerpią energię z lasu  i tam czują się najlepiej , a zarazem są najgroźniejsi. Ivok w lesie walczy głównie łukiem. Noże ivockie służą do walki na bliski kontakt , lecz Ivocy przede wszystkim  znani są jako świetni kawalerzyści. Wierzchowiec Ivoka to pół koń , pół jeleń , oraz ma też cechy wilka. Przez co bezszelestnie porusza się w lesie , jest wytrzymały i posiada umiejętność skradania się , takie jelenio-konie są znane pod nazwą jelony.
Na Jelonie Ivok walczy za pomocą długiego miecza z drewnianą rączką. Miecz ten przymocowany jest w jukach jelona. Myszołowy pomagają Ivokom w orientacjii i mają z nimi kontakt telepatyczny , przez co ivok wie co dzieję się  w obrębie stu metrów dookoła niego.
********
Wojmir i Lasota po półgodzinnej drodze okrążyli jezioro i byli już obok wioski. Słońce zaczęło wschodzić i powoli szara połać nieba ustąpiwała promieniom słońca.
Weszli do  drewnianej chaty Wojmira trochę oddaloną od pozostałych.
Biała Knieja była niedużą osadą przy lesie i brzegu jeziora.
Ludzie tutaj żyli głównie z lasu , rybołówstwa , a część posiadała pola uprawne niedaleko za lasem. Tak czy owak gdyby nie fakt że raz po raz wieś opęta licho , jakiegoś chłopa utopią topielce lub kłusownika który znęca się nad zwierzyną wykończy dobrochoczy lub bies w Białej Kniei nie żyło się najgorzej. W chacie panowała cisza ustępująca cichutkim pomrukiwaniem małego , śpiącego Stanisława.
W środku było jedno duże pomieszczenie z  żarzącym się  paleniskiem pośrodku. Za nim miejsce miała mała sypialnia  z jenym łużkiem i małą kołyską. W większym pokoju główne miejsce stanowił stół z paroma stołkami ustanowionym po lewej tronie od paleniska.
Siadaj , a ja coś podam – postanowił Wojmir i poszedł po resztę zupy
Nie lubię nic nie robić. Może dołożyć do pieca ?
Przydało by się w sumie , bo zmarzłem na polowaniu.
Lasota podszedł do paleniska wziął drewno i dołożył do ognia. Żar szybko rozgrzał pień i drewno szybko się zajęło. Lasote zawsze fascynował ogień. Niby takie nic a jakże uszczęśliwia ludzi gdy usiądą wokół niego. O wiele lepiej się wtedy gawędzi i biesiaduje. Co wieczór w mateczniku wraz z Ivokami Lasota zasiada do ogniska i śmieją się , rozmawiają , wspominają stare czasy i poległych druhów , a czasem milczą. – ekhhh – Ivok usłyszał zza pieca kaszlnięcie. -Aaa psik. – tym razem ktoś za piecem wraźnie kichnął.
Widzę że masz domownika – powiedział Lasota do Wojmira
Tak zalągł się tam parę dni temu , ale rzadko się odzywa
Bo nie chcę mi się gadać z takim głąbem jak ty- odezwał się głos wiekowego starca zza pieca
Zamknij się dziadu – odparł mu zgryźliwie Wojmir
Strawy byś mi trochę nocą dał , bo Ci chałupę przed duchami strzegę. ‚
Jestem wilkołakiem i poradzę sobie sam
taa , a ja jestem młody i lecą na mnie dziewki jak kapłan na złoto.
Ze szpary między piecem a ścianą wyłoniła się postać niskiego zgarbionego starca , z długą do podłogi białą brodą , pomarszczoną skórą i straym zniszczonym ubraniem.
A ty co taki zamaskowany łazisz? – zapytał domownik widząc Ivoka.
Taka praca – odpowiedział Lasota
Za co się płaci w tych czasach. – powiedział domownik i poszedł usiąść do stołu.
Ej starcze ciszej trochę bo mi dziewuchę obudzisz. – cicho krzyknął na niego Wojmir
Obudzić to ty możesz moje nerwy jak nie podasz tej zupy. No dalej podawaj tę potrawkę.
Wojmir ledwo powstrzymał się by nie dać domownikowi w pysk , lecz faktycznie taki domownik robił wiele żeby jego dom był bezpieczny więc z trudem tolerował to stworzenie , bo i tak bardzo rzadko się pokazywał.
Wojmir podał Lasocie i niespodziewanemu gościowi żurek i wspólnie zaczęli jeść ich pierwszą w tym dniu strawę.
Ziutek na mnie wołają – powiedział z pełnymi ustami domowni
Dobrze wiedzieć.  Mnie Lasota wołają.
Ja natomiast Wojmir się nazywał.
Ładne imię.- przyznał Ziutek – Męskiego nie można było wybrać?
Chędoż się – odparł Wojmir chociaż nawet jego ten żart trochę rozbawił. Na Lasocie nie zrobił on większego wrażenia.
Luuuuuudzieeeeeeeeeeeeee! – dobiegł ich czyiś kobiecy głos z wioski, – Upiory!!!!!! . Ratuuuuuuunkuuuuuu.
Czas na mnie rzekł Lasota i wybiegł z chaty , chwilę później wyszedł też Wojmir i ruszyli w stronę krzyku.
Pochechę mi ukradłoooo!!! – nadal krzyczała przerażona kobieta
czyżby mamuna? – powiedział sam do siebie Lasota
Oby nie – sprostował go Wojmir.
Głos dobiegał  z chaty pod lasem. Lasota był już parę kroków od niej gdy przez drzwi wyskoczyło wielkie COŚ.
Było wyższe niż dwa chłopa i miało człowieczą posturę. Całe było w brudnej sierści , i było leko zgarbione , miało obwisły biust i tłuste  , czarne włosy ,sięgające za potężne ramiona. – Tak to jak najbardziej mamuna. – rzekł Lasota.
Mamuny były demonami zamieszkujące ciemne lasy. Słyneły z tego że kradły matką dzieci i podkradały swoje własne z których nic dobrego nie wychodziło. Nikt nie wiedział co dzieje się z porwanymi dziećmi później.
Lasota przywołał Jelona , wskoczył na niego i pogalopował w las za mamuną. Mojmir zamienił się w wilkołaka i biegł tuż za nim. Mamuna prowadziła ich w największe zarośla lecz Ivok cały czas miał ją na widoku , i ani myślał jej zgubić. Po dziesięciu minutach pościgu Lasota i Mojmir obrali inną taktykę. Wyprzedzili trochę stwora i zaczaili się w akacjach. Poskutkowało.
Mamuna stanęła , rozejrzała się i podniosła dziecko jak najwyżej się da.
Strzelaj do cholery – szepnął Mojmir
lecz Lasota cierpliwie czekał na rozwój wydarzeń. Po chwili zobaczyli rozbłysk czerwonego światła i ich oczom ukazał się płonący, lądujący ptak , z dwoma postaciami na grzbiecie. Ptak wylądował obok a z jego grzbietu wysiedli dwaj mężczyźni. Mieli na sobie zieloną szatę , ciało pokryte   jasnozielonymi i białymi łuskami , patrzyli na dziecko wężowymi oczyma , a ich język z rozdwojoną końcówką raz po raz wysuwał się z ust nie posiadających warg.
Żmije tutaj? – zdziwił się Lasota – przecież to nie jest możliwe.
Maszzzzzz to o cssssso prośsssiiiiliśmy ? – zapytał jeden żmij do mamuny. Mamuna pokazała im dziecko i oddała żmijom pokłon. Drugi zabrał jej dziecko i zobaczył jaką ma płeć. Popatrzył przez chwilę i skinął do drugiego porozumiewawczo.
Myśśśślę że twoja rola dobiegła  jużśszzz końca. Odejdź potworze! – krzyknął żmij do mamuny , a ta uciekła w popłochu w las.
Visssa essss lizzza sssa. – powiedział drugi żmij do pierwszego , i obaj zaczęli już wchodzić na ptaka .
Lasota wsiadł na Jelona i wybiegł z akacji wprost na nich.
Niestety panowie muszą oddać to dziecko , inaczej wszystkiego dowie się królowa Wanda a później sam Perun gromowładny bóg Słowian.
Ivvok Lessssotta. – syknął pierwszy żmij – ile to już lat?
Nie tak dużo żebym cię zapomniał Yeszez
Wspomniałeśśśśś coś o Perunie?
Tak , jak najbardziej.
On i tak o wszysssssstkim wie .
A Światowid? I reszta bogów?
Oni nie mussszzą o niczym wiedziećć. – syknął ten drugi i wyciągnął na chwilę swój ochydny język.
Wtedy Ognisty ptak zapłonął wzbił się w powietrze i wziął w swe szpony Ivoka oraz Wojmira. Ptak bardzo szybko wznióśł się z niebo i szybciej od światła leciał do góry. Po chwili ptak z ognia zrobił beczkę i znaleźli się w ognistym tunelu.

************************
Obudzili się lepiący od potu i z zakrzepnięta krwią z nosa na twarzach. Leżeli pod ogromnym rozłożystym dębem , na środku wielkiej zielonej polany. Na środku dębu konary utworzyły tron, a na tronie siedział umięśniony wysoki męszczyzna z blond długą brodą i tego samego koloru włosami do ramion. Miał na sobie srebrną koronę zdobioną piurami białego ptaka po bokach. Był ubrany w niebieską koszulkę , czerwoną pelerynę i niebieskie spodnie.
Lasota to znowu Ty ? – zapytał go Perun
We własnej osobie
I znowu mieszasz się w nie swoje sprawy.
Po co ci ten dzieciak perunie ?
To nie twoja sprawa.
Światowid wie ?
Nie musi.
Prędzej czy później się dowie , a wtedy nie bedzi ci tak malinowo.
Naiwny jesteś chłopcze. Perun spiorunował ich wzrokiem , a potem kontynuował. – bo widzisz , mam to dziecko jest mi potrzebnę w ramach eksperymentu. Ciekawi cię to może Ivocu jakiego?
Nie. Ale jeśli ta biedna matka która ma po nim lamentować tylko dlatego że ma jej własne dziecko ma być jakimś eksperymentem boga który po prostu chcę władzy , i ma być czynnikiem do wielkiej zmiany na tym świecie ,  to wolę temu zapobiec.
Lasota szybko wyjął łuk i strzelił w pierś żmija Yszeza. Ten puścił dziecko lecz Lasota szybko i zręcznie podbiegł tam i je złapał , a potem podał Wojmirowi. Na Ivoca rzuciło się piątka żmijów , Perun zaczał kląć straszliwie i łapał już za swój gromowładny topór , lecz Ivoc był szybszy i posłał strzałę w prawę ramię boga. Lasota zastrzelił dwójke żmijów i zostało mu tylko trzech
Uciekaj do ptaka – krzyknął Lasota do Wojmira a ten posłusznie wykonał polecenie.
Żmije wyciągneły klingi i zręcznie rzuciły się do walki z Ivokiem. Ten robił uniki i czekał aż przeciwnik zrobi jakiś błąd. Jeden ze żmijów zamachnał się i uderzył w pierśś Ivoca , ten zrobił unik , obrót i wbił jeden z noży między żebra żmijowi. Jescze dwóch – pomyślał i walczył dalej.
Żmije obchodziły go powoli i próbowały walki z dwóch stron. Jeden z nich machnał mieczem w kierunku Lasoty , zabrzmiał dźwięk przecinającego się powietrza. Ivok złapał jego rękę wykręcił i kopnął go z półobrotu w twarz , żmij zatoczył się , przeszedł parę kroków w tył a Lasota rzucił mu nóż w klatkę piersiową. Jeszcze tylko jeden i wracam do matecznika na obiad – pomyślał po czym zabrał się do roboty z ostatnim żmijem. Żmij poszedł na niego szarżą i nawałnica ciosów lała się na Lasote , który zręcznie unikał ostrza klingi przeciwnika. Ivoc zauważył błąd napastnika i uderzył go z pięści w wątrobę , żmij skulił się w pół , a Lasota wbił mu nóż w plecy.
Ivocu , będziesz jeszcze za to wszystko cierpiał gorzej niż jakby cię głodny Bies rozszarpywał przez parę dni. – warknął na niego rozwścieczony Perun
Oby szybko Perunie. Bywaj – powiedział lasota i powbiegł w kierunku Wojmira.
Polecieli Ognistym Ptakiem do swojego świata , i wrócili do Białej Kniei. Zaraz potem oddali zgubę matce , nieopowiadając jej tej zbędnej historii.
Nie wiem jak ma  dziękować panom . – powiedziała im rozpłakana matka. – grosza nie mam , mąż na wojaczce gdzieś, a ledwo synka wyżywić móc.
Wystarczy że dobrze go panienka wychowa. – z uśmiechem odpowiedział jej Wojmir.
Od dziś pan panie Wilkołek , i pan panie darmozjadzie od dziś możecie zawsze w naszej osadzie o strzechę i jadło prosić , a zawszę tego  pod dostatkiem dostaniecie . – Rzekł im najstarszy męszczyzna w wiosce który stał obok.
Chyba nawet nie będzie takiej potrzeby. – odparł mu Lasota
Lasota pożegnał się z Wojmirem , wsiadł na Jelona i pognał w las.

KONIEC